To był niedzielny, deszczowy poranek 26. sierpnia 2012 roku. Nikt nie przewidywał, że wkrótce w tym rejonie wydarzy się coś niespodziewanego, coś - czego nie potrafił wyobrazić sobie żaden z mieszkańców Białej i okolic. Zgodnie z planem pojawiliśmy się tam o godzinie dziewiątej, a zaraz po nas przybyła dwuodobowa ekipa wioząca na lawecie maluchodrezynę i wózek pasażerski. I nagle nastąpiło to, co do dzisiaj pozostało niewyjaśnione. Mimo prognoz pogody wskazujących na to, że przez cały dzień będziemy tonąć w masach wody spadającej z niebios, a koła drezyn będą się ślizgały na mokrej powierzchni szyn uniemożliwiając sensowną jazdę - przestało PADAĆ! I tak już pozostało do wieczora.
Impreza drezynowa rozpoczęła się od wyjazdu do Prudnika. Tam tradycyjnie wjechaliśmy na stację, mijając niezliczoną ilość rozjazdów, by w końcu zaparkować pojazdy na jednym z wolnych torów. Po krótkim odpoczynku nastąpił powrót do Białej. Łącznie w obydwie strony przejechaliśmy ok. 21 km.
Po powrocie rozpoczęła się właściwa część imprezy - czyli zawody w jeździe drezyną na czas oraz przejażdżki drezynami spalinowymi po stacji i okolicy. W tym roku w zawodach wzięło udział o wiele więcej osób niż w roku ubiegłym i niestety ze względu na defekt drezyny ręcznej zawody te nie zostały ukończone - podczas jednej z pierwszych jazd w ostatniej kategorii "Open" puścił jeden z najważniejszych spawów, łączący małą zębatkę z osią i drezyna straciła napęd. Takie wypadki się zdarzają - tych, którzy nie ukończyli zawodów, zapraszamy zapewne w przyszłym roku. |