![]() |
Jak powstała pierwsza wersja roweru. Korzystając z dobrodziejstw internetu znalazłem ciekawe rozwiązanie - rower szynowy skonstruowany z dwóch rowerów górskich, połączonych ze sobą za pomocą stalowych profili. Każdy z górali stoi na szynie. Rower utrzymuje się na szynach przy pomocy specjalnych kółek z tarczami. W internecie dostępne były tylko dwa zdjęcia dwóch różnych pojazdów - były to rowery wystawione na zlocie drezyniarzy towarzyszącym wolsztyńskiej Paradzie Parowozów. Dowiedziałem się, że autorem pomysłu i prototypu jest kolega Jarek ze Zgierza, z którym później nawiązałem kontakt mailowy. 29 stycznia 2005 roku, wracając z Kościerzyny do Wrocławia wysiadłem z pociągu na stacji Mogilno, gdzie umówiłem się z kolegą Kretem z Mogileńskiego Stowarzyszenia Sympatyków Kolei na obejrzenie i przetestowanie roweru będącego własnością Stowarzyszenia (był to drugi rower obecny na zlocie w Wolsztynie). Mróz panujący na zewnątrz i śnieg leżący na szynach nie sprzyjały jeździe, ale i tak pokonanie kilkuset metrów odcinka linii Mogilno-Orchowo utwierdziło mnie w przekonaniu, że warto spróbować budowy takiego pojazdu. Tu nadmienię, że rower MSSK został zbudowany w oparciu o dwa składaki Wigry-3, połączone ze sobą na stałe za pomocą przyspawanych profili. Mnie jednak bardziej zainteresowało rozwiązanie Jarka - jego rower ma większe koła i jest rozkręcany, co ułatwia transport. Miałem ambitny plan wykonania roweru w 2005 roku, lecz oczywiście jakoś się wszystko przeciągnęło. Jesienią dopiero kupiłem kółka i zamówiłem tarcze (tu podziękowania dla Mikołaja z GKD :) Zimą szukałem dwóch identycznych rowerów - na giełdzie nie udało się, musiałem kupić nowe. Na wiosnę 2006 roku miałem już rowerki z przyspawanymi uchwytami do profili łączących (zdecydowałem, że w każdym punkcie łączenia przy ramie roweru będzie przyspawany element z dwoma nagwintowanymi otworami M6, aby profil biegnący do drugiego roweru trzymał się stabilniej). Tak więc są 2 profile łączące ramy roweru: jeden w pobliżu kierownicy i jeden pod siodełkiem oraz 2 profile łączące prowadnice (elementy nośne dla kółek prowadzących). Budowa ruszyła pełną parą. Szybko przygotowywałem elementy roweru: zestawy kół i profile łączące rowery. Następnie nagwintowałem uchwyty przyspawane do roweru, a 10 czerwca 2006 wybrałem się z kolegą Pawłem na bocznicę na terenie byłego Pafawagu, aby powiercić otwory w profilach łączeniowych - po przymiarce roweru i złapaniu właściwego rozstawu. Tu przydała się zakupiona wcześniej przetwornica samochodowa do zasilania urządzeń 230V. Po wykonaniu wszelkich prac udało się przejechać przez kilka metrów niezarośniętego toru - zielsko było tak wysokie, że uniemożliwiło dalszą jazdę. Dlatego też dzień później udaliśmy się na linię "trzebnicką". Testy wykazały, że konieczne jest zmniejszenie tarcz przy kółkach oraz rezygnacja z "motylków" i rozwiercenie otworów w uchwytach trzymających zestawy kół prowadzących, co też wkrótce zostało wykonane. Następnie przeprowadziłem w rowerze kolejne przeróbki: dołożyłem sprężyny naciągające prowadnice (lepszy docisk do szyn, ponieważ leżące na torach gałęzie i inne przeszkody powodują podnoszenie prowadnic i czasem "wykolejenie" pojazdu), poprawiłem równoległość rowerów (ich wzajemne ustawienie) oraz zainstalowałem silniczek spalinowy. Przejdź do galerii roweru: Na wiosnę 2010 roku (a dokładniej w okolicach 1 maja) wybrałem się na przejażdżkę po linii Gostyń-Kościan. Niestety pech chciał (w tym również moja niefrasobliwość), że po przejechaniu niecałego kiłomietra nie zauważyłem w świeżo rosnącej trawie zasypanego przejazdu, zbyt późno zacząłem hamować i... rowerek wyjechał z szyn, gwałtownie hamując na podkładach i śrubach... połamane widełki, pogięte elementy łączące rowery, wygięte kółko prowadzące (!), lekko uszkodzona jedna z ram roweru - spaw puścił... ogólnie - koniec wycieczki (co prawda udało mi się pojechać tym jeszcze trochę, po naprostowaniu elementów, ale kilka kolejnych wykolejeń spowodowanych niestabilnością naruszonej konstrukcji definitywnie odebrało chęć do dalszej podróży). Jednak prawdziwy miłośnik drezynowania nie poddaje się nigdy - pojawił się plan na inne rozwiązanie roweru szynowego... Ale o tym w kolejnej części.
(C) Grzegorz Lidzbarski 2006-2013 Materiały
fotograficzne, video oraz treści zamieszczone na stronie są własnością
autora. |